top of page

Reklama

reklama-strzałkowo-echo-słupcy.png
reklama-agmacar-echo-słupcy.jpg
reklama-osk-turbo-echo-słupcy.gif
reklama-imprezowy-kadr-echo-słupcy.jpg

"Jest rano do czego wstawać" - o historii zagórowskiej gęsi

Dziś pamięta już niewielu, choć przez wieki były one nieodłączną częścią lokalnego krajobrazu i codziennej pracy mieszkańców. Historię zagórowskich gęsi podtrzymują pasjonaci i gospodarze, dla których hodowla to coś więcej niż źródło utrzymania.


O zagórowskich gęsiach opowiadają dziś nieliczni. Jednym z nich jest Maciej Wrzesiński, uczeń Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Zagórowie, młody pasjonat historii, który potrafi godzinami mówić o dawnych dziejach swojej małej ojczyzny. - Dynamiczny rozwój hodowli gęsi przypadł na XVIII wiek - wyjaśniał Maciej. - Pradolina rzeki Warty była idealnym miejscem. Trawy było dużo, wody nie brakowało. Ale gęsi nie były tu same.


Bo Zagórów to nie tylko gęsi. Równolegle z nimi na pastwiskach pojawiało się bydło. Krów przybywało, gęsi też było coraz więcej, a ziemia - jak to ziemia - nie chciała się cudownie rozmnażać. Z czasem zaczęły się więc spory. - Hodowcy bydła zarzucali tym od gęsi, że ptactwo wyjada trawę krowom, zanim te wyjdą na pastwisko - powiedział Maciej Wrzesiński. Wiedzę czerpał nie tylko z książek i archiwów. Dużo dowiedział się od Grzegorza Cieślewicza, który przekazywał mu historie zasłyszane jeszcze od starszych mieszkańców. Dzięki temu opowieść o zagórowskich gęsiach nie jest suchą lekcją historii, ale żywą opowieścią o ludzkiej pracy i tradycji.

ree

Jednym z gospodarzy, który do dzisiaj ma małą hodowlę gęsi w Zagórowie, jest Grzegorz Szumański. Gospodarstwo było przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ma kilkadziesiąt gęsi i jak tłumaczył, gęś nie jest trudna w hodowli. - To wdzięczne stworzenie. Nie jest wymagająca. Sprzedaje się głównie pióra i mięso. Ale dla mnie to coś więcej niż tylko hodowla - podkreślił.


Zagórowskie gęsi nie są zwykłymi gęśmi hodowlanymi, jakie spotkać można na całym świecie. Przez pradolinę Warty regularnie przelatywały dzikie gęsi, które krzyżowały się z tymi domowymi. Efekt? Unikatowe ptaki o niepowtarzalnym wyglądzie. - Często miały ciemniejsze lotki, a czasem nawet całe skrzydła - wspomina pan Grzegorz. - To było coś, co od razu rzucało się w oczy. Takie gęsi były tylko stąd. Dziś w gminie Zagórów działają duże fermy, ale hoduje się tam już zwykłe gęsi, takie same jak wszędzie tam, gdzie pozwalają na to warunki. Tradycyjnych gospodarzy, którzy utrzymują gęsi z domieszką dzikiej krwi, zostało niewielu.

ree

- Teraz robię to bardziej z pasji. Jest rano do czego wstawać - przyznawał Grzegorz Szumański. W tych prostych słowach kryje się sens całej tej opowieści. Zagórowskie gęsi to nie tylko fragment historii zapisany w kronikach. To codzienna praca, pamięć przekazywana z ust do ust i małe gospodarstwa, w których wciąż słychać gęganie. To dowód na to, że lokalna tradycja może przetrwać, jeśli znajdzie się ktoś, kto zechce ją pielęgnować - z serca, nie z obowiązku.


 
 
bottom of page